
Piotr Fetela trzeci w Ameryce
Rzadko się zdarza, by polonijni sportowcy sięgali wysoko w ogólnoamerykańskiej rywalizacji. Do takich wyjątków należy bokser Andrzej Fonfara i kierowca rajdowy Piotr Fetela. Obaj z Chicago, obaj ciężką pracą i wyrzeczeniami dołączyli do grona najlepszych. O Andrzeju Fonfarze pisze się często i dużo. O Piotrze Feteli dużo mniej, ale ten rok okazał się przełomowy w jego krótkiej karierze. Pierwsze kroki w rajdowej rywalizacji stawiał jeszcze w Polsce, ale prawdziwą przygodę z rajdami rozpoczął dopiero po przybyciu do Stanów. W 2009 roku zaczął startować w rajdach – początkowo regionalnych, a później w amerykańskich eliminacjach mistrzostwach kraju - z uwagi na wysokie koszty zabawy w ten sport, początkowo tylko w Strefie Midwest. Były to lata, kiedy chicagowski polonijny Autoklub już zawiesił swą działalność. A przecież jeszcze przed kilkunastu laty rokrocznie organizowana była seria prób sprawnościowych dla kilkudziesięciu naszych „ścigantów”; bywały i rajdy sportowo-turystyczne w Wisconsin, a 5-6 rajdowców regularnie uczestniczyło w eliminacjach rajdowych USA. Dzisiaj na placu boju pozostała tylko dwójka – Piotr Fetela i Arkadiusz Gruszka. Ten rok zaczął się dla Feteli znakomicie – po dwóch eliminacjach mistrzostw Ameryki był wiceliderem. Kiedy w trakcie sezonu zapytałem, czy z uwagi na wysokie koszty pojedzie na dwie kolejne eliminacje, aż na Zachodnie Wybrzeże, bez wahania odpowiedział: "Musze tak dopiąć budżet, by móc pojechać bronić drugiego miejsca". I pojechał – nie tylko do Kalifornii i Oregon, ale i na Wschodnie Wybrzeże, do Pensylwanii. Uczestniczył we wszystkich ośmiu eliminacjach kończąc je w klasyfikacji generalnej nie niżej niż piątego miejsca. Po drodze było i podium, kilka czwartych lokat. Jeździł bardzo równo, czym górował – poza kierowcą fabrycznym Subaru Davidem Higginsem – nad cała stawką. Osiem startów, osiem ukończonych rajdów – wszystkie na wysokich pozycjach. Tego chyba jeszcze nie było? "Chyba niewielu zawodnikom w historii udało się przejechać wszystkie rajdy i wszystkie ukończyć na wysokich pozycjach" – mówi Piotr. "Bardzo trudno jest przejeździć w taki sposób cały sezon. Dla nas (kierowcy, pilota i całego zespołu – przyp. wk) był to ogromny sukces. Z każdym rokiem, z każdym startem nabywasz doświadczenia rajdowego… "Dokładnie tak. W tym roku zdobyliśmy tego doświadczenia bardzo dużo i mam nadzieję, że to zaowocuje w przyszłości, gdy będziemy mieć lepszy sprzęt. Doświadczenia nie można kupić za pieniądze – trzeba to przeżyć, wykonać, przeliczyć". Piotr Fetela wyróżnia się w stawce nie tylko bardzo równą jazdą, ale i …. najstarszym samochodem. Jego Subaru to rocznik 1998. Co prawda z tamtego rocznika pozostało tylko nadwozie, a inne podzespoły pochodziły z nowszego modelu, ale ograniczenia budżetu nie pozwalały na wymianę wielu części, które powinny być wymienione. To auto nigdy nie mogło być na 100 proc, przygotowane na każdy rajd – właśnie z powodu ograniczonego budżetu. Pojedynek o tytuł pierwszego wicemistrza USA Piotr Fetela przegrał pechowo - przez ponad połowę ostatniego rajdu w Michigan prowadził z O’Sullivanem z którym walczył o drugie miejsce. Z tej walki wykluczyła go przebita opona na 11. odcinku specjalnym. Przez ponad 9 mil musiał jechać na „kapciu”, opona się rozsypała. Stracił wtedy 2 minuty, na ostatnich odcinkach nadrobił wprawdzie 30 sekund, niestety rajd się skończył i zabrakło czasu na doścignięcie rywala. Pozostało trzecie miejsce, czyli tytuł drugiego wicemistrza Ameryki, To i tak ogromny sukces dla rajdowca, który nie ma wiodącego sponsora, a którego wspierają jedynie mniejsze, polonijne biznesy. Piotr Fetela już myśli o następnym sezonie. Wiadomo, że musi zmienić auto. „Rocznik 1998” już się wysłużył. By dopiąć znacznie większy budżet, trzeba pozyskać kolejnych sponsorów. Może będzie łatwiej, bo dzisiaj jest już rozpoznawalny w Ameryce – właśnie po bardzo udanym sezonie. Znając jego ambicję i upór, wierzę że mu się to uda. Kolejnych sukcesów tradycyjnie nie życzę, powiem tylko tak, jak mówiłem do niego przed każdym tegorocznym rajdem: Połamania kół!
_300627.jpg)
Wiesław Książek
Archiwum
- » Rok 2017 w polonijnym sporcie
- » 90 lat minęło...
- » Już po piłkarskich wakacjach
- » Rok 2016 w polonijnym sporcie
- » Rumuński desant i polonijna Liga Mistrzów?
- » Definitywny koniec Turniejów Polonijnych?
- » Sezon prawie za nami
- » Po zimie, przed piłkarską wiosną
- » Rok 2015 w polonijnym sporcie - cz.2.
- » Rok 2015 w polonijnym sporcie - cz.1.
- » Już w hali...
- » Sezon w pełni
- » Minął kolejny rok...
- » Wisła, Eagles, Czarni Jasło, Czarny Dunajec (1)
- » Ojciec i syn
- » Letnia ligowa przerwa
- » Jana Myrdy miłość do nart...
- » Nasz Polonus Roku
- » Z czym w Nowy Rok? (cz.2.)
- » Z czym w Nowy Rok? (cz.1.)
- » Nareszcie po sezonie...
- » Koniec wakacji
- » Powrót Turniejów Polonijnych
- » Turniej Polonijny
- » Start z oporami
- » Wiosna w piłce
- » Ósmy sezon na mecie
- » Plusy i minusy w polonijnym sporcie 2012 - cz.2.
- » Plusy i minusy w polonijnym sporcie 2012 - cz.1.
- » Gdzie to przwiazane do klubowych barw?
- » 85 lat minęło
- » Zagrać przeciwko gwiazdom Chicago Fire...
- » Pożegnanie z Turniejami Polonijnymi?
- » Polscy żeglarze na szlaku Mackinac Race
- » Stawiać na młodych!
- » Ligi przed metą
- » Roszady... roszady...
- » Gwardia cudzoziemska
- » Krzysztof Hołowczyc nie zawiódł w Missouri
- » Moda na piłkę wśród Polonii trwa!
- » Jaki był rok 2011 w polonijnym sporcie?
- » Polonusy w akcji
- » Przemyślenia w Thanksgiving Day
- » Nieobliczalny Ogloopol
- » 16 lat hokeistow Podhala Chicago
- » Startujemy!
- » Puchar Lata do przodu
- » Znaki zapytania
- » Odrowaz po raz trzeci
- » Polonijny trener